Kolejny pracowity dzień za nami. Dzisiaj uczestniczyliśmy w zajęciach z języka angielskiego. Wciąż uczymy się nowych słówek oraz wyrażeń. Tego nigdy za wiele!
Na początek naszych lekcji kontynuowaliśmy “bawienie się” w sekretarki, ale tym razem zamiast rozmowy z klientem rozmawialiśmy z naszym CEO. Mieliśmy mu wiele do przekazania!
Dzisiejszy dzień był również dniem reklamacji. Już żadna skarga, ani jej przyjęcie nie sprawi nam kłopotu.
Wyszliśmy z rozmów telefonicznych i pędem pobiegliśmy do “face-to-face meeting”. Mieliśmy okazję przeprowadzić spotkania zespołów projektowych oraz negocjacje - a to wszystko w języku angielskim!
W ramach “gdybania” odpowiedzieliśmy sobie na pytania: “What would happen if…?”
Nasza kreatywność nie miała tutaj końca! Wymyślaliśmy co by było gdyby ceny benzyny i papierosów podniesiono o 300%, owady by wyginęły a pić można by było w Polsce od 14 roku życia.
Nauczyliśmy się jak wymawiać podobne do siebie wyrazy m.in. takie jak “lunch” oraz “lounch”. Poznaliśmy także angielskie skróty oraz dowiedzieliśmy się jak pisać notatki służbowe i maile (te oficjalne oraz takie, które oficjalnej formy nie wymagają). Teraz już nie będziemy mieć z tym żadnego problemu!
Nie możemy już doczekać się jutrzejszych zajęć. Im bliżej wyjazdu, tym nasze chęci do pracy i zaangażowanie rosną! A czas mija naprawdę szybko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz